No i mamy nowy rok. Ta część z Was, która śledzi fanpage, wie, że stary rok żegnałam w iście sportowym stylu - biorąc udział w X.Krakowskim Biegu Sylwestrowym. Jeśli ktoś ma możliwość wzięcia w nim udziału za rok, to serdecznie polecam. Przednia zabawa, mnóstwo przebranych {ponad 1700 osób}, totalnie zakręconych ludzi {najmłodsza uczestniczka miała 2,5l, a najstarszy zawodnik 85!} oraz zdrowa rywalizacja.
Sama postanowiłam połączyć zabawę z rywalizacją. Chciałam po raz pierwszy sprawdzić się na trasie 5km z prawdziwym pomiarem czasu i dystansu, ale nie zapomniałam też o tym, co najważniejsze, czyli o ZABAWIE. Co prawda swoje przebranie skompletowałam dzień przed biegiem, ale jestem zadowolona z efektu końcowego. W tej chwili powinnam podziękować mojej ukochanej Mamie za ogarnięcie tygryskowego futra i stworzenie mojej biegowej kreacji {już myślimy nad przyszłorocznym przebraniem :)}.
Jak można się domyślić, w tym roku byłam tygrysem, chociaż przez wiele mijanych na trasie dzieci nazywana byłam misiem albo panterą :D I właśnie dla nich warto się przebierać, ich reakcje są niesamowite :) Jako, że sama wiem, jak Czekoladka reaguje na wszystkich przebierańców, starałam się pomachać każdemu napotkanemu dziecku, które odwdzięczały mi się głośnym aplauzem za co bardzo dziękuję! :)
Na bieg przyjechałam z całą rodzinką - Dużą Czekoladką, Małą Czekoladką i Mamą. Także wsparcie miałam bardzo okazałe {za rok biegniemy razem}. Kraków przywitał nas angielską pogodą - było mgliście i ziiiiiimmmnnnnnoooo. Przez długi okres nie chciałam zdjąć swojej kurtki, dlatego wiele osób dziwnie spoglądało na mój dyndający z tyłu ogon :D
Po odebraniu pakietu startowego i zgłoszeniu swojego stroju, szybkim ogarnięciu atrakcji, przyszedł czas na rozgrzewkę i podziwianie innych przebierańców. Jeszcze szybkie siusiu przed biegiem {+kilka fotek z nowo poznanymi osobami} i można się ustawiać na linii startu.
Sygnał startowy troszkę się przedłużał. Wszyscy z niecierpliwością spoglądali na Wieżę Mariacką w poszukiwaniu czegoś na kształt hejnalisty z trąbką. Wg mojego zegarka start opóźnił się o 5 minut, ale sama nie wiem, czy tak było na pewno.
BIEG.
Sam bieg był bardzo udany. Byłam zaskoczona z jaką łatwością udawało mi się omijać kolejnych biegaczy {trzeba mieć na uwadze, że więcej niż połowa poszła tam po świetną zabawę, a bieg to był tylko dodatek :)}. To dodawało mi powera. Pierwszy kilometr pokonałam bardzo szybko, nawet obawiałam się, że za szybko, bo zaczęłam odczuwać ból nóg. Bałam się, że mój bieg zakończy się szybciej niż planowałam. Na szczęście nic złego się nie wydarzyło i lada chwila ujrzałam Wawel i punkt z ciepłą {niestety słodką, fuuuj} herbatką, którą oczywiście wylałam na swoje futerko :D Po drodze mijałam mnóstwo kibiców, którzy bili brawo, wspierali krzykiem i dobrym słowem. Szczerze muszę przyznać, że to pozwoliło mi przebiec cały dystans w takim czasie, w jakim to uczyniłam. Pod koniec miałam chwilę zwątpienia, czy dam radę utrzymać takie tempo, ale widok tych ludzi, nie pozwolił mi się poddać. Dodatkowy uśmiech mojego Synka i reszty rodziny dodał mi takiej mocy, że totalnie dałam się ponieść finiszowi.
Głos speakera {Ale tygrysek nam finiszuje, brawo, biegnij tygrysku, biegnij} jeszcze bardziej mnie nakręcił. Dzięki takiemu wsparciu pokonałam samą siebie i z numerkiem na piersi 2164 wspięłam się na szczyty biegowe i odrodziłam się w asfalcie {brehehe.} Na mecie przywitano mnie z pamiątkowym medalem, mini szampanem, różyczką i folią.
Przekraczając metę nie byłam pewna jaki mam czas. Swój stoper wyłączyłam kilkanaście sekund po biegu. W chwili wyłączania miałam czas 26 minut i 50 sekund. Byłam w szoku, że tak szybko udało mi się pokonać trasę. Wiedziałam, że czas na 100% jest lepszy, bo stoper włączyłam i wyłączyłam w innym czasie niż zarejestrował to chip i się nie pomyliłam. Po kilku minutach dostałam sms's ze swoim wynikiem i tak oto mój ŻYCIOWY CZAS NA 5KM TO 25MINUT I 46SEKUND. Chyba nie muszę pisać, że byłam w szoku. Pamiętacie jak marzyłam, żeby pokonać trasę poniżej 30 minut? Raaaany. W życiu nie podejrzewałam się, że będzie to o prawie 5 minut mniej! Moje neonowe najeczki dały radę! :) W ogólnej klasyfikacji zajęłam 171 miejsce, a w swojej kategorii wiekowej 23 miejsce.
Po biegu szybko podreptałam do swojej rodziny, napiłam się herbatki, odebrałam posiłek - niestety nie zdążyłam skosztować grochówki, bo Synek umierał z zimna, dlatego szybko udaliśmy się w kierunku Galerii. Niesamowicie żałuję, że nie zostałam na dekoracji zwycięzców oraz najlepiej przebranych uczestników, ale zdrowie Dziecka najważniejsze. Wszystkim uczestnikom serdecznie gratuluję, bieganie zbliża jak nic na tym świecie {nie trzeba być zawodowcem, żeby móc wspólnie biegać}. Mam nadzieję, że będzie okazja jeszcze się spotkać. Najbliższa okazja - 2 BIEG WIELKICH SERC W STYCZNIU. Ktoś się wybiera? Ja jeszcze nie wiem na 100%, ale jest duże prawdopodobieństwo, że się pojawię.
Czego życzę sobie na Nowy Rok? Sukcesów w życiu zawodowym i sportowym oraz dużo, dużo zdrowia dla całej mojej rodziny! Aaaaa... No i takich zakwasów, jak mam dzisiaj, co roku po Sylwestrowej nocy! :) Czuję, że dałam z siebie {prawie} wszystko! :)
Tego samego życzę Wam, niech ten rok będzie najwspanialszym rokiem w Waszym życiu, pełnym zdrowia i radości. Szczęśliwego, aktywnego ROKU! :)
J.
Sama postanowiłam połączyć zabawę z rywalizacją. Chciałam po raz pierwszy sprawdzić się na trasie 5km z prawdziwym pomiarem czasu i dystansu, ale nie zapomniałam też o tym, co najważniejsze, czyli o ZABAWIE. Co prawda swoje przebranie skompletowałam dzień przed biegiem, ale jestem zadowolona z efektu końcowego. W tej chwili powinnam podziękować mojej ukochanej Mamie za ogarnięcie tygryskowego futra i stworzenie mojej biegowej kreacji {już myślimy nad przyszłorocznym przebraniem :)}.
Jak można się domyślić, w tym roku byłam tygrysem, chociaż przez wiele mijanych na trasie dzieci nazywana byłam misiem albo panterą :D I właśnie dla nich warto się przebierać, ich reakcje są niesamowite :) Jako, że sama wiem, jak Czekoladka reaguje na wszystkich przebierańców, starałam się pomachać każdemu napotkanemu dziecku, które odwdzięczały mi się głośnym aplauzem za co bardzo dziękuję! :)
Na bieg przyjechałam z całą rodzinką - Dużą Czekoladką, Małą Czekoladką i Mamą. Także wsparcie miałam bardzo okazałe {za rok biegniemy razem}. Kraków przywitał nas angielską pogodą - było mgliście i ziiiiiimmmnnnnnoooo. Przez długi okres nie chciałam zdjąć swojej kurtki, dlatego wiele osób dziwnie spoglądało na mój dyndający z tyłu ogon :D
Po odebraniu pakietu startowego i zgłoszeniu swojego stroju, szybkim ogarnięciu atrakcji, przyszedł czas na rozgrzewkę i podziwianie innych przebierańców. Jeszcze szybkie siusiu przed biegiem {+kilka fotek z nowo poznanymi osobami} i można się ustawiać na linii startu.
Sygnał startowy troszkę się przedłużał. Wszyscy z niecierpliwością spoglądali na Wieżę Mariacką w poszukiwaniu czegoś na kształt hejnalisty z trąbką. Wg mojego zegarka start opóźnił się o 5 minut, ale sama nie wiem, czy tak było na pewno.
BIEG.
Sam bieg był bardzo udany. Byłam zaskoczona z jaką łatwością udawało mi się omijać kolejnych biegaczy {trzeba mieć na uwadze, że więcej niż połowa poszła tam po świetną zabawę, a bieg to był tylko dodatek :)}. To dodawało mi powera. Pierwszy kilometr pokonałam bardzo szybko, nawet obawiałam się, że za szybko, bo zaczęłam odczuwać ból nóg. Bałam się, że mój bieg zakończy się szybciej niż planowałam. Na szczęście nic złego się nie wydarzyło i lada chwila ujrzałam Wawel i punkt z ciepłą {niestety słodką, fuuuj} herbatką, którą oczywiście wylałam na swoje futerko :D Po drodze mijałam mnóstwo kibiców, którzy bili brawo, wspierali krzykiem i dobrym słowem. Szczerze muszę przyznać, że to pozwoliło mi przebiec cały dystans w takim czasie, w jakim to uczyniłam. Pod koniec miałam chwilę zwątpienia, czy dam radę utrzymać takie tempo, ale widok tych ludzi, nie pozwolił mi się poddać. Dodatkowy uśmiech mojego Synka i reszty rodziny dodał mi takiej mocy, że totalnie dałam się ponieść finiszowi.
Głos speakera {Ale tygrysek nam finiszuje, brawo, biegnij tygrysku, biegnij} jeszcze bardziej mnie nakręcił. Dzięki takiemu wsparciu pokonałam samą siebie i z numerkiem na piersi 2164 wspięłam się na szczyty biegowe i odrodziłam się w asfalcie {brehehe.} Na mecie przywitano mnie z pamiątkowym medalem, mini szampanem, różyczką i folią.
Przekraczając metę nie byłam pewna jaki mam czas. Swój stoper wyłączyłam kilkanaście sekund po biegu. W chwili wyłączania miałam czas 26 minut i 50 sekund. Byłam w szoku, że tak szybko udało mi się pokonać trasę. Wiedziałam, że czas na 100% jest lepszy, bo stoper włączyłam i wyłączyłam w innym czasie niż zarejestrował to chip i się nie pomyliłam. Po kilku minutach dostałam sms's ze swoim wynikiem i tak oto mój ŻYCIOWY CZAS NA 5KM TO 25MINUT I 46SEKUND. Chyba nie muszę pisać, że byłam w szoku. Pamiętacie jak marzyłam, żeby pokonać trasę poniżej 30 minut? Raaaany. W życiu nie podejrzewałam się, że będzie to o prawie 5 minut mniej! Moje neonowe najeczki dały radę! :) W ogólnej klasyfikacji zajęłam 171 miejsce, a w swojej kategorii wiekowej 23 miejsce.
Po biegu szybko podreptałam do swojej rodziny, napiłam się herbatki, odebrałam posiłek - niestety nie zdążyłam skosztować grochówki, bo Synek umierał z zimna, dlatego szybko udaliśmy się w kierunku Galerii. Niesamowicie żałuję, że nie zostałam na dekoracji zwycięzców oraz najlepiej przebranych uczestników, ale zdrowie Dziecka najważniejsze. Wszystkim uczestnikom serdecznie gratuluję, bieganie zbliża jak nic na tym świecie {nie trzeba być zawodowcem, żeby móc wspólnie biegać}. Mam nadzieję, że będzie okazja jeszcze się spotkać. Najbliższa okazja - 2 BIEG WIELKICH SERC W STYCZNIU. Ktoś się wybiera? Ja jeszcze nie wiem na 100%, ale jest duże prawdopodobieństwo, że się pojawię.
Czego życzę sobie na Nowy Rok? Sukcesów w życiu zawodowym i sportowym oraz dużo, dużo zdrowia dla całej mojej rodziny! Aaaaa... No i takich zakwasów, jak mam dzisiaj, co roku po Sylwestrowej nocy! :) Czuję, że dałam z siebie {prawie} wszystko! :)
Tego samego życzę Wam, niech ten rok będzie najwspanialszym rokiem w Waszym życiu, pełnym zdrowia i radości. Szczęśliwego, aktywnego ROKU! :)
J.
Gratuluje Sukcesów, podziwiam :)
OdpowiedzUsuńgratulacje, czas rewelacyjny i wygladalas bajecznie :)
OdpowiedzUsuńGratuluję i podziwiam!
OdpowiedzUsuńWspanialy wynik! Takie biegi to zupelnie cos innego niz samotne treningi : D no i oczywiście pieknie wygladalas! Prawdziwy tygrysek :))
OdpowiedzUsuńTez mysle o biegu wielkich serc, ale to jeszcze nic pewnego : )
gratuluję, Super to opisałaś Tygrysku.
OdpowiedzUsuńGratuluję btw świetne przebranie :)
OdpowiedzUsuńHehe, bosko :) Ja miałam biegać w Nowy Rok, ale tak się wczoraj wyskakałam na Sylwestrze, że ostatecznie dzisiaj leżę i nic nie robię...
OdpowiedzUsuńZawsze się zastanawiałam czy na tego typu bieg by mnie wpuścili (14 lat, a właściwie rocznikowo już 15 :D), ale wnioskując po pierwszym akapicie wiem, że na ten tak. Może za rok wyciągnę mamę... :) Gratulację! swietny strój i piękny medal, postarali się. :-)
OdpowiedzUsuńNa ten na bank Cię wpuszczą, było mnóstwo nastolatków :) Mam nadzieję, że widzimy się za rok :)
UsuńWow! Gratuluję! Niejeden początkujący Ci może pozazdrościć wyniku :D Jeśli można wiedzieć od jak dawna biegasz? Ciekawe, czy już kiedyś to robiłaś, czy to jakaś "wrodzona" kondycja biegowa, bo wiele osób ( w tym ja :) ) ciężko trenuje żeby osiągnąć taki wynik :P
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńBiegałam w szkole podstawowej na 800m {bardziej zabawa niż zawodowe bieganie}, z dłuższymi dystansami dopiero się zaznajamiam :) Biegałam na studiach rekreacyjnie i teraz po ciąży na nowo zaczęłam. Wczoraj narobiłam sobie ochoty na lepszy wynik, ale sama nie wiem, czy dam radę, zobaczymy :)
Dasz na pewno! ;)
UsuńGratulacje:) Super wyglądałaś:)
OdpowiedzUsuńJustynka Ty to jesteś TYGRYS !!! :))) Gratki:)))
OdpowiedzUsuńKochana super! Szkoda, że u nas nie ma czegoś takiego :-) A Tobie pięknie w panterce :*
OdpowiedzUsuńgratulacje! ja własnie rozważam ten styczniowy bieg ;)
OdpowiedzUsuńcudownie!!!! gratuluję tego wspaniałego biegu :) pieknie wyglądałaś :)
OdpowiedzUsuńAle super przebranie! No i czas też rewelacyjny! Gratulacje :) Dla mnie bieg też był rewelacyjny (relacja na blogu) :))
OdpowiedzUsuńNaprawdę szkoda, że nie udało nam się spotkać, ale może faktycznie wystartuję w tym biegu Wielkich Serc (o ile dam radę). Ja na wyniki nie mogę póki co liczyć, ale każda forma ruchu jest lepsza niż jej brak :) Daj znać czy będziesz biec 12 :)
OdpowiedzUsuńNa 80% będę, ale jeszcze nie wiem, jaka będzie pogoda. Jeśli będzie bardzo brzydko to będę musiała sobie odpuścić ze względu na Bartusia, ale wszystko wskazuje na to, że jednak się pojawię. Najwyżej Synek poczeka z Babcią w galerii {Tata będzie robił za fotografa :D}.
UsuńMam nadzieję, że do zobaczenia :*
Serdecznie gratuluję, idealny początek nowego roku:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie gratuluję, idealny początek nowego roku:)
OdpowiedzUsuńFajna ta akcja i świetne przebranie :D
OdpowiedzUsuńDużo szczęścia w Nowym Roku!!
gratuluje wyniku i fajnej zabawy!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam - "fotograf z kolejki do tojtojów" :)
Paweł - szuranie.pl
gratuluje wyniku i super zabawy!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam "fotograf z kolejki do tojtojów"
Paweł - www.szuranie.pl
dzięki za super fotkę :) zastanawiałam się, czy ją gdzieś zobaczę i jednak się udało :) jeszcze raz dzięki :)
Usuńkolejka do tojtojów rlz :D
Sukcesów w Nowym Roku! Świetne wpisy, doskonały poziom, takiego bloga szukałem! Prowadzę katalog polskich blogów wellness - http://the-best-of-wellness.blogspot.com/ i z przyjemnością dodam do niego Twojego bloga. Pozdrawiam serdecznie, Marek.
OdpowiedzUsuńGratuluje !!!!
OdpowiedzUsuń