Niestety moja radość z odwołanego wyjazdu Męża była przedwczesna. Jednak jedzie do Tanzanii i to w tą środę :( Właściwie to we wtorek w nocy, więc znowu muszę zmodyfikować cały swój dzień. Do tej pory, mogłam kręcić hula hopem w innym pokoju, bez obaw, że Synek niespodziewanie obudzi się w swoim pokoju. Teraz nie będzie to takie łatwe. Tak sobie jadę teraz na rowerku i myślę, jakby to wszystko wykombinować, żeby wilk był syty i owca cała. Niestety pokój, w którym śpi Czekoladka jest za mały na kręcenie kółkiem, a zostawienie go samego na łóżku bez opieki to też ryzykowne. Hmmm. Muszę coś wykombinować. Podobnie ma się sprawa z ćwiczeniami z Ewą. Cholera. Chyba pozostaje mi tylko rowerek i ćwiczenia na macie. Pewnie skończy się na tym, że połączę ćwiczenia Mel z Tamilee Webb i wyjdzie z tego ponad 30 minutowy, w miarę cichy zestaw na brzuch. Do tego "odpalę" rowerek i jakoś przetrwam te 3 miesiące bez pomocy Męża... Ech, już tęsknie za hh, no i za Mężem of kors :(
http://fitness.wp.pl/multimedia/galerie/art867.html |
J.
3 miesiące bez męża?
OdpowiedzUsuńwspółczuję i trzymam kciuki! :)
oj, to nie pierwsze 3 miesiące bez niego, niestety :( ale mam nadzieję, że OSTATNIE :)
Usuńcoś wykombinujesz :) najważniejsze aby nie stracić motywacji do ćwiczeń. Powodzenia :*
OdpowiedzUsuń