Dobra. Przyznaję się. Odkąd oficjalnie oświadczyłam, że rezygnuję ze słodyczy, pochłonęłam ich dwa razy więcej niż normalnie. Zawsze, ale to zawsze, gdy narzucam sobie jakieś postanowienie, moje myśli krążą wokół zakazanej rzeczy. Tak było i tym razem. Zdarzały się dni, które obfitowały w taką ilość słodyczy, że inne produkty schodziły na dalszy plan. Jak widać, na nic publiczne ogłaszanie końca jedzenia słodyczy, na nic robienie sobie postanowień - od tej chwili nic sobie nie obiecuję. Staram się jeść zdrowo, ale nie myślę obsesyjnie o tym, co wkładam do paszczy ;) Koniec nakładania na siebie ograniczeń, którym nie umiem w pełni sprostać. Nie da się zmienić swoich nawyków z dnia na dzień, jednak nie oznacza to, że dalej będę obżerać się słodyczami. Co to, to nie... Ale na bank też nie zredukuję ich do zera.
Motywatorem do tego, by myśleć o tym co jem, będzie przylot do Polski mojego Męża {kiedy to będzie to nie wiem, ale na bank mam jeszcze minimum 2 mc}. Nie chcę kolejny raz tłumaczyć się, że ja naprawdę ćwiczę codziennie, tylko nic po mnie nie widać, bo jem 3x więcej niezdrowych rzeczy niż przed jego wylotem.
PS. Żeby była jasność - mój Mąż uważa, że jestem idealna, ale ja sama wiem, że niektóre części mojego ciała dalekie są od ideału ;) Zapewne, nawet gdybym przytyła 10 kg, Mąż nic by nie powiedział, ale ja sama chcę wyglądać dobrze - dla siebie i dla niego :) I tak będzie! Zmykam do ćwiczeń :)
Buziaki :)
Na poprawę humoru :)
J.
Ooo! Te grube żyrafki są bardzo podobne do mnie :P Ja też ostatnio jem tyle słodyczy, że głowa boli, ale sobie postanowiłam, że nie tknę mojej mikołajowej paczki do świąt. I naprawdę się tego trzymam ;) Na jakieś inne słodycze może sobie pozwolę (z umiarem!), bo też mi nie wychodzi narzucanie sobie takich rygorystycznych postanowień. W najlepszym wypadku wytrwam miesiąc, a potem zacznę jeść więcej niż kiedykolwiek...
OdpowiedzUsuńOj trzymam za Ciebie kciuki:)
OdpowiedzUsuńJa mam tak z chipsami :/ choć i tak bardzo ograniczyłam ich ilość...
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze :) Jedz więcej bananów, winogron, orzechów! po jakimś czasie chęć na słodycze minie ;)
OdpowiedzUsuńNo to możemy sobie podać rękę. Ja tez uzależniona jestem od słodyczy, tyle, że po mnie to widać.
OdpowiedzUsuńAle zbieram się, zbieram, żeby zacząć ćwiczyć:)
Stopniowo redukuj ilość słodyczy i zmieniaj nawyki kroczek po kroczku, bo inaczej każdy by oszalał. Jakbym miała zmieniać wszystko na raz, na pewno by mi się nie udało. Lepiej dłużej, ale efektywniej ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię za to :"Dobra. Przyznaję się. Odkąd oficjalnie oświadczyłam, że rezygnuję ze słodyczy, pochłonęłam ich dwa razy więcej niż normalnie". Przeczytałam Twój post w momencie gdy siedziałam zdołowana po 3 dniach niejedzenia słodkiego. Postanowiłam sobie - zero słodkiego do świąt. Już teraz wiem że jest to nierealne. Nagle ni stąd ni zowąd zjadłam cała czekoladę. I właśnie czytając pierwsze zdanie u Ciebie roześmiałam się, ze nie jestem sama w swojej niemocy ! Dziś lepie batoniki musli(pochwalę się na blogu), już wiem ze bez słodkiego u mnie ciężko wiec mam zamiar je jeść, ale w bardziej naturalnej formie :) Pozdrawiam mocno ! :)
OdpowiedzUsuń