Wyobraźcie sobie taką scenerię - zielone palmy, lazurowe niebo, biało - piaszczysta plaża i Wy wyginający się na macie do jogi :D Okeeey, wróć. Najpierw poleżymy sobie na plaży, później pojedziemy na safari do Parku Narodowego, a dopiero potem udamy się do fitness clubu. Pasuje :)?
Tak właśnie wygląda życie bogatszej części społeczeństwa w Tanzanii oraz zagranicznych turystów. Relaks i aktywne spędzanie czasu wolnego. Jedni wybierają plażowanie, inni zwiedzanie atrakcji turystycznych Tanzanii {PN Serengeti, Kilimandżaro, wioski masajskie w Arusha, Jezioro Wiktorii itp.}, a jeszcze inni aktywność fizyczną. I tutaj z pomocą przychodzi nam fitness club Azura, który chciałam dzisiaj przybliżyć.
Dlaczego wybrałam Tanzanię? Jak wiecie mój Mąż jest Tanzańczykiem, więc istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że za jakiś czas wybiorę się w odwiedziny do tanzańskiej rodziny. Wczoraj rozmawiając z Mężem, temat zszedł na aktywność fizyczną i siłownie w Tanzanii. Zastanawiałam się, jak wyglądają tanzańskie siłownie. Mąż przekonywał mnie, że Afryka to wcale nie jest dziura zabita dechami, a ich siłownie w niczym nie różnią się od europejskich. Z ciekawości poszukałam w Internecie siłowni tanzańskich i wiecie co? Miał rację :D Praktycznie w niczym nie ustępują tym polskim mniejszym fitness klubom.
Źródło: https://www.facebook.com/AzuraHealthAndFitness?fref=ts |
W Azura Health and Fitness Club możemy uczestniczyć w zajęciach z pilatesu, jogi, salsy czy aerobiku. Do dyspozycji członków klubu są: kort tenisowy, basen {lekcje pływania}, siłownia, restauracja, tereny otwarte do biegania, kajaki oraz kącik zabaw dla dzieciaków.
Jak kształtują się ceny?
Miesięczny karnet dla jednej osoby wynosi 310 zł, dla pary 500 zł, dla rodziny {nie ma podane, ile osób} 520zł. Jeśli zdecydujemy się na zakup rocznego karnetu, wtedy po przeliczeniu za miesiąc zapłacimy 248 zł od jednej osoby {źródło: http://www.azura.co.tz/rates}
Jak widać ceny, w porównaniu do naszych karnetów, nie są niskie. Nie bez znaczenia jest tutaj słaba konkurencja, ale nie tylko. Z wiadomości od mojego brata oraz Męża wiem jednak, że Tanzania nie jest najtańszym państwem, stąd tak wysokie ceny. Pewnie dlatego, tak wiele osób wybiera darmowy jogging wzdłuż brzegu Oceanu Indyjskiego {chociaż do najbezpieczniejszych to nie należy}.
Żałuję, że nie mogę sama sprawdzić, jak ma się sprawa z aktywnością fizyczną w Tanzanii, ale obiecuję, że gdy tylko będę miała taką możliwość, podzielę się z Wami fotkami i odczuciami.
J.
gdyby cos takiego bylo u nas cwiczylabym codziennie na silowni :)
OdpowiedzUsuńNIEZIEMSKO!!!! A powiedz czemu bieganie brzegiem nie nalezy tam do najbezpieczniejszych?
OdpowiedzUsuńPisząc to zdanie miałam na myśli przede wszystkim złodziei, którzy wręcz się czają na białych ludzi. Niestety takie napady są tam normalnością, chociaż jakby na to nie patrzeć podczas biegania nie masz ze sobą nic cennego, no chyba, że biegasz z mp3 lub telefonem...
UsuńAch rozumiem... :/ To faktycznie kiepsko. Nawet biegając bez cennych rzeczy szkoda stracić zdrowie lub życie, bo nigdy nie wiadomo co okmu do głowy strzeli. Co nie zmienia faktu, że uczucia biegnącego brzegiem oceanu muszą być naładowane endorfinami! :)
UsuńNiestety mój brat doświadczył tego uczucia, zresztą nie tylko on, bo znajoma także. Tutaj chodzi o stereotypy - my myślimy, że Afrykańczycy żyją wśród lwów i żyraf {przy czym, często jest tak, że rodowity Afrykańczyk nigdy na oczy nie widział żadnego z tych zwierząt}, a oni myślą, że biali ludzie śpią na pieniądzach...
UsuńNa facebooku nawet założono grupę: I've been a victim of a crime in Dar, gdzie opisywane są 'sztuczki' złodziei z Dar es Salaam :/
Właśnie przeczytałam kilka postów z tej grupy... Włos się na głowie jeży! :| Chociaż tak patrząc obiektywnie to mieszkając w Polsce, w jedym z miast dolnośląskich również spotykam taką "patologię". Nie ma dnia bez kradzieży, włamania, ostatnio jakiś mądry inaczej strzelał do ludzi, non stop wypadki, pobicia, awantury pod blokami... Sama z domu nie wychodzę po 21, a jak idę biegać o 20 to zawsze biegnę tą samą trasą i kogoś informuję gdzie będę oraz o której planuję wrócić. Brrrr... Straszne to. :(
UsuńCeny rzeczywiście nie za ciekawe,ale za to wyposażenie niczego sobie:)
OdpowiedzUsuńI do tego zwiedzanie takich pięknych miejsc:)
ojej, cena mnie powaliła. A niedawno czytałam gdzieś post że siłownie z USA (gdzie ludzie zarabiają więcej) kosztują taniej niż w Polsce. To trochę szokujące:)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że taka sytuacja wynikła z tego, że Polska dopiero otwiera się fitnessowo i sportowo na "zwykłych" ludzi. Kiedyś sport w profesjonalnych ośrodkach był "dobrem luksusowym", teraz nowe miejsca pojawiają się coraz częściej, chociaż i tak nie wyrastają tak szybko jak grzyby po deszczu. ;) Im więcej będzie w naszym kraju siłowni, klubów fitness itd. tym będzie taniej z powodu większej konkurencji. I nie wiem czy zauważyłyście, ale jest tendencja do "wyśmiewania" delikatnie mówiąc ludzi, którzy coś trenują, biegają itd. W głównej mierze przez to, że tyle się mówi o zdrowiu i sporcie teraz, i jest na to "moda". Bardzo mnie to cieszy - im więcej zdrowych i sprawnych ludzi tym lepiej! A denerwują mnie okropnie takie narzekające i wyśmiewające innych buraki... :/
Usuńnie masz kawałka miejsca w torbie, żeby mnie zabrać? ;)
OdpowiedzUsuńpięknie tam jest :) ale faktycznie, drogo wręcz przeokrutnie - pewnie niewiele osób może sobie pozwolić na taki luksus?
Praktycznie w niczym nie ustępują polskim MNIEJSZYM fitness klubom? Patrząc na zdjęcia wnioskuję, że chyba WIĘKSZYM fitness klubom ;p U mnie w mieście jest takie pożal się boże z fitness klubami czy siłowniami, że aż szkoda gadać :/
OdpowiedzUsuńŚwietne miejsce !
OdpowiedzUsuńSuper miejsce, ah....
OdpowiedzUsuńGeneralnie ceny są trochę za wysokie, ale co tam... W takim miejscu to i dałbym 400 złotych miesięcznie ;)
Też byłam ciekawa tego zdania odnośnie biegania nad brzegiem oceanu, dlaczego jest to niebezpieczne. Odpowiedź otrzymałam :)
OdpowiedzUsuńSiłownia w takim kraju to musi być naprawdę świetna sprawa, całkiem inny klimat, za oknem palmy :)