Liny, ach te liny. Ewidentnie jest to nasza pięta Achillesowa. Oglądając filmy i zdjęcia z przygotowań "konkurencji" do Runmageddonu, parskałam w duchu widząc treningi na linach. Myślałam sobie: "Pfff, lina to najmniejsze zło, rach, ciach, mach i jesteś na górze". Aha. Dupa! Pokaż mi jak wchodzisz po linie, a powiem Ci kim jesteś :D
Ja na razie jestem leszczem. Nie wiem, czy to zmęczenie mięśni po treningu Crossfit, czy po prostu brak "pary w łapach", ale wyjście po linie to dla mnie koszmar. O ile pierwsze cm idą mi jako tako, o tyle końcówka to jakaś porażka. Mam nadzieję, że kilka dni regeneracji i lekkiego odpoczynku górnych partii mięśni pozwoli mi wkroczyć na wyżyny. Dosłownie.
Chociaż jak tak teraz patrzę na film i porównuję go z pierwszym, to
wydaje mi się, że jest jakiś postęp. Przede wszystkim zastosowałam
technikę blokady liny stopami, tworząc w ten sposób schodek. Jest to
pomocne i daje chwilowe uczucie wytchnienia. Ale wciąż dużo pracy nade mną, przede wszystkim nad nieporadnymi nogami i siłą rąk.
Wczoraj także po raz pierwszy spróbowaliśmy wspinanie się po linie przy ścianie. Moje wchodzenie nazwę tylko jednym słowem - PORAŻKA. To zdjęcie idealnie to opisuje.
Nie umiem opanować nóg, które co chwilę mi się ześlizgują i zjeżdżają na dół. Doszłam nawet do wniosku, że o wiele wygodniej będzie mi wyjść nogami do góry niż podnieść całe ciało na pożądaną wysokość. No dobra, nie narzekam, tylko biorę się do roboty. Zobaczycie - za 30 dni będę śmigać po linie lepiej niż małpki w zoo :D
Dzisiaj robimy sobie luźniejszy dzień - bieganie + ćwiczenia na nogi i brzuch. A gdy tylko zregenerujemy ramiona po treningu CrossFit, na nowo zabieramy się za linę... Mamy jeszcze do przetrenowania ćwiczenie z rysunku. Znaleźliśmy fajną miejscówkę do zawieszenia liny, więc spodziewajcie się wkrótce relacji foto i video :)
J.
Z filmiku wydaje się że całkiem dobrze Ci idzie:) Ja to pewnie ani razu bym się nie wciągnęła:D
OdpowiedzUsuńhehe ty znowu zaskakujesz ;) szalona... :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńteż uważam, że dobrze Ci poszło :)
OdpowiedzUsuńdzięki, ale obawiam się, że to nie jest wystarczające na Runmageddon. Teraz niestety się rozchorowałam, ale lada dzień wracam do intensywnych treningów :)
UsuńNie gadaj, zwinna z Ciebie wiewióreczka :-)
OdpowiedzUsuńA mozesz mi powiedziec dokladnie w miare jaka to lina? Mezowi kupic musze, a niespodzianki zepsuc nie chce ;)
OdpowiedzUsuń