Firmowa pizza, nieregularne pory posiłków, winda, tramwaj/autobus, ciągły pośpiech, nadgodziny i życie w stresie. Aaa zapomniałam o najważniejszym - karta multisport w portfelu. Niezakurzona tylko dzięki temu, że jest ukryta w tak często odwiedzanym miejscu.
Tak mniej więcej prezentuje się życie przeciętnego Kowalskiego pracującego w korporacji.
Moje po części też. Poza małym wyjątkiem. Nie mam karty multisport. Od początku realistycznie podeszłam do tematu - wiedziałam, że po 12h spędzonych w pracy, nie będę miała czasu na chodzenie na siłownię, czy fitness. Niestety, taka jest rzeczywistość.
Nie raz z zazdrością spoglądam przez firmowe okno na spowite mgłą bulwary wiślane rozświetlane przez neonowo ubranych biegaczy/rolkarzy/rowerzystów aktywnie rozpoczynających dzień. Cudowny widok. Zawsze przez głowę przemyka mi myśl: Kiedyś też tak będę...
Niestety zapał zanika z każdą godziną spędzoną przed komputerem, dlatego po cichu próbuję zaplanować jakieś wydarzenie sportowe, które będzie motorem napędowym do działania.
Najpewniej będzie to jakiś bieg, najlepiej weekendowy, co by nie kombinować z wolnym w pracy. Po głowie chodzi mi Mikołajkowy bieg, ale jeszcze nie wiem, czy się na niego zdecyduję. Może coś ciekawszego się jeszcze "urodzi"?
Na koniec, żeby nie było tak smutno... Czy można być fit pracując w korporacji? W kolejnych wpisach postaram się udowodnić, że tak. Oczywiście nie będzie to takie łatwe, jak kiedyś, ale wierzę, że osiągalne. Grunt to odnalezienie się w nowej sytuacji... Od wtorku działam!
Ahoj fitprzygodo :) Wracam na pokład :)
Pracuję od 9-17, córka 6lat pierwsza klasa, w zeszłym roku jeszcze studia mgr i obrona pracy. Staram się co drugi dzień biegać w okresie wiosna - lato, teraz siłownia i strefa cardio :) Kwestia organizacji, chociaż czasami jest ciężko bo jeszcze trzeba dom ogarnąć. Na szczęście mam męża który mi pomaga (nie ma takiej sytuacji że siada przed tv i czeka - chociaż z opowieści koleżanek wiem że tacy nierobiący nic też się jeszcze zdarzają) i oczywiście dziadków, którzy odbiorą swoją wnuczkę ze szkoły :) Dlatego dobra organizacja dnia i wszystko można. Życzę powodzenia i sukcesów zawodowych i prywatnych.
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na serię wpisów! Bo nie sztuką jest prowadzić zdrowy tryb życia, gdy ma się bardzo dużo czasu w nadmiarze. Co innego, gdy się pracuje na pełny etat (korporacje to już w ogóle rządzą się swoimi prawami). Czekam z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńMimo jeszcze nie zakończyłam swojej przygody z edukacją to również mam mało czasu i często wychodząc o 7 rano po 7 wieczorem, jak dobrze pójdzie, jestem w domu. Sama również mam w zamiarze publikowanie postów właśnie z różnymi "trikami" dla zabieganych. Bo da się być fit, pracując w korporacji czy też absorbując się w jakiekolwiek inne zajęcie pochłaniające dużo czasu. Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńwspółczuje Ci,że poszłaś do takiej pracy. Gonitwa szczurów, brak tak naprawdę własnego życia. przeraża mnie to,że piszesz iż pracujesz po 12 h. Dziecko małe, praktycznie nie ma matki, po całym tygodniu nie nadrobisz tego przez weekend.
OdpowiedzUsuńwspółczuje.
Łatwo nie jest, ale jakoś udaje mi się to pogodzić. Staram się każdą wolną chwilę spędzać z synkiem. Tak jak dziś, caaaaaly dzień tylko dla nas ♥
Usuńmieszkasz w Krakowie?
OdpowiedzUsuńNie. Tylko pracuje :)
Usuńah no dobra dobra to prawie to samo:P tez mieszkam na wsi pod Kr a pracuje w korpo.
Usuńwiem , wiem jak to jest ... na szczęście po pracy śmigam i prowadzę zajęcia fitnessowe . Wierz mi czasami czekam na to cały dzień w pracy :) Pozdor :)
OdpowiedzUsuńPo biurowej pracy, idziesz do drugiej - w sensie prowdzisz zajęcia fitness? Wow. super. Marzenie :) Tzn.. musisz przemegazmęczona, ale na pewno niesamowita ilość radości ;)
UsuńJa myślę, że to głównie kwestia dobrej organizacji tego czasu.
OdpowiedzUsuńhttp://takecareofyourselfandbefit.blogspot.com/ ZAPRASZAM!!! :)
OdpowiedzUsuńOh da się daa, sama jestem tego żywym przykładem, ale przyznam dopiero po miesiącu się odnalazłam w takiej sytuacji :)
OdpowiedzUsuńAle Ty nie masz zobowiązań, nie masz dzieci, nie wiesz jak to jest.
Usuńmoim zdaniem to bardzo krzywdzące dla dziecka,zresztą taka praca jest bardzo krzywdząca dla psychiki
zapewne praca w sklepie albo w innym znakomitym miejscu jest mniej krzywdząca dla dziecka.
Usuńto znaczy ja tez uwazam ze straszna krzywda mi sie dzieje siedzac 8 h w korpo, no ale nie mam bogatego męża, więc na buty i hipoteke musze zarabiać:]
UsuńTeż mam teraz problem z byciem fit, ale to nie przez pracę w korporacji, a studia .. Codziennie szkoła, jak nie szkoła to praca, jak nie praca to wielogodzinne ślęczenie nad projektami. Przez co w zasadzie w tygodniu nie mam już czegoś takiego jak wolne, bo nawet w niedzielę spędzam min. 6 h przy komputerze.. Ale jakoś staram się żyć zdrowo, lekko nie jest, a czasami wieczorem mam ochotę na wszystko poza joggingiem :)
OdpowiedzUsuńgratuluję! jesteś zdolniacha to ładnie połączysz pracę z fitowym życiem :)
OdpowiedzUsuńzzooffkkaa :)
Moja kochana :*
UsuńNo niestety life is brutal. Skończyło się siedzenie w domu i zajmowanie wolnego czasu sportem. Na życie trzeba zarobić. Każdy tak ma, kto ma pracę.
OdpowiedzUsuńNo popatrz popatrz, ja zajmuje swój wolny czas sportem, a Ty uświadamianiem ludzi, że życie jest brutalne. Hmmm, chyba jednak wolę swój sposób na życie i gospodarowanie czasem wolnym ;)
UsuńPo co ludzie piszą takie jadowite komentarze.. NIe rozumiem zupełnie, ale to chyba Polska mentalność..
UsuńNo jestem jeszcze na macierzyńskim i swój wolny czas zajmuję poki co sportem, niedługo wrócę do pracy, dziecko oddam na 9 godzin do żłobka a wolny czas będę poświęcać na gotowanie sprzątanie i czas dzieckiem. Nie wiem co złego napisałam oprócz tego że życie jest brutalne, że trzeba harować od rana do nocy żeby zarobić na rodzinę przy czym ogarniać dom i dać odebrany czas dziecku... nie bulwersuj się, no takie teraz życie, wiécej luzu w majtkach, korpo nie zazdroszczę...
OdpowiedzUsuńCzemu pracujesz po 12 godzin? Masz więcej dni wolnych? To dość dużo...
OdpowiedzUsuńJednak mimo wszystko ja po swoich 8 h za biurkiem z lubością idę na siłownię. Traktuje to jako czas dla siebie, na skupienie lub nie myślenie. Po prostu ja :). Takie wizyty dają mi powera!
Nadgodziny... Samego siedzenia w pracy jest ok.10h, doliczam dojazd do tego. Pracuję 5dni w tygodniu, no chyba, że wypada jakieś święto irlandzkie :)
UsuńTo Ty w ogóle się z murzyniątkiem nie widujesz w tygodniu....
UsuńLepiej mi powiedz, kiedy ostatni raz widziałaś się ze swoim mózgiem. Może warto byłoby to robić trochę częściej? :) ja rozumiem, kwestia przyzwyczajenia, ale jestem pewna, że bardzo tęskni za tobą po tak długim okresie nieużywania.
Usuńpracuję już kilka lat w korpo i da się wszystko połączyć - rodzinę, sport i pracę, trzeba chcieć, być dobrze zorganizowanym i nie poddawać się :) wierzę, że uda Ci się wszystko dograć :)
OdpowiedzUsuńPracuję od 9 do 20, ale nie codziennie, tyle dobrego. :)
OdpowiedzUsuńNa siłownie czas po pracy, lubię wieczorem. :)
bardzo ciekawa notka :) dodaje otuchy :D
OdpowiedzUsuńJa pracuję 7-15 w tygodniu, każdy weekend studia, codzienne obowiązki - ćwiczę 6 razy w tygodniu i daję radę. NIe mam za dużo czasu dla siebie, ale wolę pójść pobiegać, zamiast leżeć przed filmem :)
OdpowiedzUsuńTak jest! Wszystko da się pogodzić, wystarczy tylko chcieć i się motywować! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńniestety, doba powinna mieć trochę wiecej godzin, żeby to wszystko pogodzić, bo czasem decyzja jednych obowiązków wiąże się z odłożeniem innych
OdpowiedzUsuńNa szczęście są też siłownie czynne 24 h, jeśli mamy dzieci warto zakupić wózek do biegania / przyczepkę do roweru, można też trenować razem z dzieckiem. wierzę, że może być ciężko ale trzeba próbować.
OdpowiedzUsuńBardzo dobry wpis. Trudno się nie zgodzić z tym co jest napisane, podstawa to determinacja i regularne treningi.
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis, dokładnie tak jest... Warto myśleć o tym jak praca w korpo wpływa na naszą sprawność fizyczną i stan zdrowia.
OdpowiedzUsuń