Za nami najbardziej rozbiegany krakowski weekend w roku. Wszystko za sprawką spotkań biegowych organizowanych od piątku aż do niedzieli. Biegowy weekend rozpoczął się w piątek Biegiem Nocnym, a zakończył się najbardziej wyczekiwaną imprezą, czyli 14. PKO Cracovia Maraton. Pomiędzy tymi imprezami znalazły się dwa, nie mniej ważne wydarzenia biegowe: Bieg o Puchar Radia RMF i Mini Cracovia Maraton.
W pierwszym z nich swoich sił postanowił (już po raz drugi) spróbować Runbo. Bieg o Puchar Radia RMF jest dosyć wymagający - trasa nie dość, że rozpoczyna się po nierównym terenie Błoń Krakowskich, to jeszcze prowadzi na Kopiec Kościuszki (długość trasy - ok.4,5km). Podziwiam każdego, kto zdecydował się na ten bieg (sama nie przepadam za "górzystymi" trasami), a najbardziej mojego brata, który praktycznie bez żadnego przygotowania znowu wykręcił całkiem dobry czas.
Z kolei w drugim biegu, czyli tytułowym 10. Mini Cracovia Maraton im. Piotra Gładkiego, wzięłam udział wraz z moją Mamą. Tak, tak! Wkręciłam moją ukochaną Mamę w bieganie! :) Nie ukrywam, że obie miałyśmy wątpliwości, czy to jest dobry bieg na debiut, ale przecież DO ODWAŻNYCH ŚWIAT NALEŻY :) Ustaliłyśmy, że gdyby tylko coś szło nie po naszej myśli to bez wahania schodzimy z trasy - nigdy nie jest to hańbą, ani porażką (i tutaj powinnam napisać o zbyt ambitnych rodzicach, którzy swoje niespełnione marzenia próbują realizować kosztem swoich dzieci, ale chyba nie warto... Aaaa, może kiedyś uzbiera mi się więcej przemyśleń i zrobię osobny wpis).
Miałam lekkie obawy, jak będzie mi się biegło wokół Błoń (nie wiem dlaczego, ale zawsze źle mi się tutaj biega :/), tym bardziej, że przez nowe skarpetki miałam poranione całe stopy (w życiu nie pomyślałabym, że zwykły szew może mnie tak załatwić). Na szczęście podczas biegu w ogóle nie myślałam o coraz większym pęcherzu, który spokojnie rósł sobie na moim podbiciu.
Po szybkiej konsultacji z Mamą, zdecydowałyśmy, że mam biec swoim tempem, a po dotarciu do mety potowarzyszyć jej podczas ostatnich metrów. Tak też zrobiłam. Niestety nie biegłam na maksimum swoich możliwości (wciąż coś mnie blokuje przed przyspieszeniem :/), ale i tak jestem zadowolona z całego biegu. Porównując ten bieg, z ubiegłorocznym, oczywiście straciłam ponad 4minuty, ale nie to się wtedy liczyło. Najważniejsza była Mama. Po odebraniu medalu szybko zawróciłam w poszukiwaniu mojego hiroła ;)
Po krótkiej przebieżce odnalazłam Mamę i potowarzyszyłam jej na ostatnim kilometrze :) Zadowolone z dwoma medalami na szyi zdecydowałyśmy, że... znowu zapisujemy się na bieg :)
A Wy jak spędziliście weekend :)?
J.
Pamiętam swoją radość, gdy mój tata wziął udział w biegu razem ze mną (choć biegliśmy osobno). To wspaniałe dzielić pasję z rodziną : ))
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie widziałam CIę na Mini Maratonie, bo pewnie mijałaś mnie dwa razy :D
Przebiegłam wczoraj bieg RMF'u też bez większego przygotowania i naprawdę było to dla mnie arcytrudne, ale udało się! i teraz tylko czekam no kolejne :))
OdpowiedzUsuńFajnie tak się wzajemnie wspierać z mamą :)
OdpowiedzUsuńSuper! Gratuluję aktywnego weekendu :) Ja w piątek biegłam bardzo ciężką (dla mnie) trasę 10km i ledwo czuję nogi.. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńHaha, ja spędziłam weekend jeżdżąc autobusami okrężną drogą i uciekając z błoń minuty przed ich zamknięciem :D a tak na serio - był trening i towarzysko też nie narzekam. No i sama przymierzam się do biegania.
OdpowiedzUsuńGratulacje dla Ciebie i Twojej rodziny :)
Ja mam za sobą mój drugi maraton z życiówką :) Weekend był świetny.
OdpowiedzUsuńMaraton... marzenie :) ja na razie szykuje sie na polmaraton :)
Usuńgratuluje zyciowki!!!! :)
Dziękuję. Jeśli wszystko pójdzie dobrze półmaraton zrobię sobie na jesień :) Też Kraków :)
UsuńSuper te biegi ;-) Ogromne gratulacje dla Mamy :-)
OdpowiedzUsuńGratuluję Tobie i Mamie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:
http://fit-healthylife.blogspot.com/
GRatulacjeeee!
OdpowiedzUsuńGratulacje dla Ciebie i Twojej mamy :). Trzymam kciuki za Wasze kolejne biegi! :)
OdpowiedzUsuńGratulacje - pogoda mogła być lepsza ;)
OdpowiedzUsuń