Tak jak w tytule. Był to iście rodzinny wypad. Drużyna "fitlifestyle.pl" się rozrasta. Tym razem liczyła ona aż 5 zawodników (dla niektórych to mało, ale pragnę nadmienić, że do niedawna byłam jednoosobową drużyną :D). Tym razem wsparli mnie:
-koleżanka Mamy wraz z Synem (start w Nordic Walking)
-moja Mama (również NW)
-mój Synek (Bieg Przedszkolaka).
Na pierwszy rzut poszli zawodnicy Nordic Walking. W tym czasie ja wraz z Synkiem zwiedzaliśmy okoliczne place zabaw i "obczajaliśmy" trasę biegu dla przedszkolaków.
W całości wyznaczona była ona na plaży w okolicy jeziora. Regulaminowy dystans to 150m, na moje oko był on o wiele krótszy. Ale nie to ma tutaj znaczenie. Fajnie, że bieganie promowane jest wśród najmłodszych. Z radością obserwowałam maluchy przygotowujące się do startu.
Dzieci, jak to dzieci. Niektóre roześmiane, inne zniecierpliwione wciąż przedłużającym się startem, inne zaaferowane dużą piaskownicą. Mój Synek należał do pierwszej i drugiej grupy. Z jednej strony cieszył się z nadchodzącego biegu (w jego trakcie nie mógł powstrzymać się od śmiechu), z drugiej strony nie mógł się doczekać swojego startu. Niestety sama też byłam lekko poddenerwowana, bo swój start miałam w niedługim odstępie od Biegu Przedszkolaka (jak się później okazało, jeden bieg od drugiego dzieliło max.2minuty, więc ledwo obfotografowałam Bartusia z medalem, a już musiałam stawić się na linii startu).
Przed biegiem obowiązkowo rozgrzewka...
i oczekiwanie na start swojej grupy wiekowej. Zaskoczona jestem z jakim entuzjazmem podszedł Bartuś do tego biegu. Przez cały dystans uśmiech nie schodził mu z twarzy. Zadowolony wbiegł na metę i z dumą prezentował swój pierwszy biegowy medal.
Opisując bieg dla przedszkolaków, nie sposób nie wspomnieć o chorych zachowaniach wśród niektórych rodziców. Nie wiem, jak Wy, ale ja do tego typu biegów mam luźne podejście - start ma być zabawą, odskocznią od codzienności, miłym urozmaiceniem życia dziecka. Mam wrażenie, że niektórzy opiekunowie o tym zapominają. Na siłę ciągną swoje dziecko za rękę, przebijając się przez inne dzieciaki, niejednokrotnie przewracając swoją pociechę, ciągnąc ją po piachu. Halo, halo!? Gdzie tu zabawa, radość dla dziecka? Jest to dla mnie niezrozumiałe, tym bardziej, że w takim biegu nie ma zwycięzców, wymyślnych nagród, czy pucharów. Baa... nawet gdyby takowe były, to czy warto aż tak się "wydurniać", żeby takowe wyróżnienie zdobyć? Może jestem dziwna, ale dobrze mi z tą moją dziwnością i wolę, żeby mój Syn przybiegł na końcu, ale żeby miał z tego radość i satysfakcję, której nie było widać na twarzach "ciągniętych po piachu dzieci". I nawet słowa rodzica, że przecież "byłeś pierwszy", było słabym pocieszeniem dla dziecka, które zamiast cieszyć się z wygranej, zalało się łzami... Przykry widok.
Mam wrażenie, że jest to temat na osobny wpis - wszak podobne przemyślenia miałam po ostatnim biegu na Mini Cracovia Maraton, gdy podczas biegu, ojciec kategorycznie zabronił synowi (max.11lat) zatrzymać się, gdy ten chciał zawiązać buta. Dla mnie to jest CHORE!
Wracając do samego biegu "V Szóstka Pogorii". Właśnie zorientowałam się, że zapomniałam napisać o formule samego biegu. A naprawdę warto o tym wspomnieć. Jest to jeden z niewielu biegów organizowanych w nietypowej formie, czyli biegu indywidualnego na czas. Każdy zawodnik startuje sam, w odstępach 15 sekundowych. Lista zawodników uporządkowana była malejąco według rezultatu podawanego przy rejestracji na dystansie 10
km. Po raz pierwszy brałam udział w tego typu zawodach. Swój start miałam początkowo zaplanowany na 11:57; po czasie okazało się, że startuję o 11:49, przez co miałam bardzo mało czasu na zaliczenie biegu Bartusia i startu w swoim :/ Na szczęście się udało.
Jakie mam odczucia po takim biegu?
-samodzielny bieg nie do końca mi służy. Na początku nie mogłam złapać swojego rytmu, cały czas myślałam o tym, a to że ktoś za chwilkę mnie wyprzedzi, co mnie dodatkowo zdemotywuje, a to, że osoba przede mną za szybko znika z pola widzenia. Na szczęście po drugim kilometrze (i długiej rozmowie ze swoją głową ;)), skupiłam się na samym biegu. Z uśmiechem mijałam kolejnych biegaczy (a właściwie oni mnie mijali z drugiej strony trasy ;)), chociaż do końca toczyłam walkę ze swoimi myślami, które próbowały mnie przekonać, że czas przejść do marszu. Na szczęście udało mi się wygrać z tym głupim głosem i ku swojej radości do końca pokonałam trasę biegnąc. Jest to mój osobisty sukces. Czas nie jest moim życiowym osiągnięciem (26minut), ale mam nadzieję, że pomału się rozkręcę. Chciałabym znowu wskoczyć na poziom 25 minut, jak to miało miejsce rok temu... Na razie wychodzi brak systematycznych treningów, ale wierzę, że po chorobie (tak, tak - niedzielna pogoda w kratkę totalnie mnie rozłożyła), zrealizuję swój biegowy plan. Oczywiście bez zbędnej spiny - bieganie rekreacyjne ma być przyjemnością, a nie chorym walczeniem o każdą sekundę.
Sama impreza na plus. Właściwie to nie jestem już obiektywna, bo bardzo lubię biegi w Dąbrowie Górniczej. Pogoria ma swój urok, uwielbiam tutaj wracać i rozkoszować się sportową atmosferą tego miejsca :)
Tymczasem kuruję się i... planuję nowe biegowe starty :)
J.
Super pomysł. Sama pracuję w przedszkolu i uwielbiam takie pomysły
OdpowiedzUsuńBrawo brawo! Świetny medal
OdpowiedzUsuńAle super inicjatywa ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twój blog, więc dodaje go do katalogu blogów FIT, który znajduje się tutaj :http://blogi-fit.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa, a medal cieszy oko :)
OdpowiedzUsuńfajny blog, zapraszam też do mnie! http://eathealthilyandkeepfit.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJak super, że drużyna się rozrasta :)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł. Tak mało jest aktywnych rodziców, którzy uczą tego swoje dziecko. A to takie ważne. Procentuje na przyszłość dobrym zdrowiem malucha i szczupłą sylwetką. A nie ma nic lepszego niż miłość do sportu. Tak trzymać!
OdpowiedzUsuńRewelacja! Zgadzam się z przedmówczynią! Świetna inicjatywa, oby więcej podobnych :)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej trzeba propagować takie inicjatywy - brawo!
OdpowiedzUsuńOd małego uczony do aktywności fizycznej - to co każda edukacja w każdym państwie powinna mieć u siebie :)
OdpowiedzUsuńTo super, że dzieciaki już od małego są uczone sportu, aktywności i mają z tego radość <3
OdpowiedzUsuńA za nami w Poznaniu maraton - niestety sportowcy byli karmieni wodą z wodociągów miejskich, podobno bardzo zdrowa. Jak u Was wygląda oprawa biegów masowych?
OdpowiedzUsuńFajny, ciekawy blog, powodzenia życzę i zapraszam do mnie na wspólne tematy kom./obs ;) http://eathealthilyandkeepfit.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że takie rzeczy robi się w przedszkolu, super!
OdpowiedzUsuńSuper rzecz, brawo!
OdpowiedzUsuńBardzo fajne są takie pomysły :) Dzieci zapewne świetnie się bawią a na pewno lepiej niż miały by siedzieć cały czas zamknięte w przedszkolu :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł :) A kiedy jakieś nowe wpisy? :)
OdpowiedzUsuńAktywność fizyczna powinna być uczona od małego i to święta racja!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Coraz więcej powstaje nowych inicjatyw aby zarazi maluchy sportem i rywalizacją.
OdpowiedzUsuńim więcej takich wyścigów tym lepiej - wolę żeby dzieci biegały i spędzały czas na dworze niż przed komputerem.
Jak na przedszkole - gratulacje ;)
OdpowiedzUsuńOby więcej takich eventów;)
OdpowiedzUsuńWarto ćwiczyć rano :)
OdpowiedzUsuńŚwietne wydarzenie :)
OdpowiedzUsuńsuper! fajnie, że młody ma chęci aby brać udział w takich wydarzeniach
OdpowiedzUsuń