Jednym z niewielu plusów jesiennych wieczorów jest zwiększone zapotrzebowanie i chęć na zakopanie się pod kocem z kubkiem ciepłego kakao i dobrą książką w ręku. A najlepiej z motywacyjną książką. Na szczęście dobre pozycje mnie lubią.
Ostatnio poranki i wieczory spędzałam z panem z powyższego obrazka. Tak, tak. Z Konradem Gacą. Pewnie większości z Was nie muszę go nawet przedstawiać. Tysiące zmotywowanych, zadowolonych ze swojego wyglądu i zdrowia ludzi mówi sama za siebie.
"Obudź w sobie Wojownika" to najnowsza pozycja z półki książek motywacyjnych. Szczerze muszę przyznać, że trafiła do mnie w odpowiednim momencie. Nie będę ukrywać, że od dłuższego czasu jestem w uśpieniu - zarówno fizycznym, jak i psychicznym. Dni przelatuję pomiędzy moimi palcami, niekoniecznie w zgodzie z dewizą "carpe diem". Ciągle szukam iskierki, która na nowo rozpali moje porzucone pasje i właśnie obudzi we mnie wojownika...
Wbrew pozorom książka Konrada nie jest kolejnym suchym poradnikiem o tym jak szybko i bezstresowo schudnąć. Jeśli ktoś szuka prostego przepisu na wbicie się w jeansy w rozmiarze 34, to (na szczęście) się zawiedzie. Owszem znajdziecie tutaj przykładowe przepisy (m.in. na przepysznie wyglądającego łososia - p. Konradzie, z przyjemnością dam się na takiego zaprosić ;)), czy informacje o aktywności fizycznej...
ale "Obudź w sobie wojownika" to przede wszystkim spora dawka motywacji od samego autora, jak i od osób, które mu zaufały i dzięki jego systemowi (Gaca System) zmieniły swoje życie. Każdy rozdział posiada swojego bohatera i okraszony jest garścią życiowych rad, które przygotowują przeciętną osobę do rozwinięcia swoich skrzydeł i rozpoczęcia walki o samego siebie - o swoje zdrowie i szczęście.
Książka ta miała na mnie wpływ nie tyle pod względem fitnessowym - czuję, że na to jeszcze za wcześnie na większą rewolucję, ale przede wszystkim psychicznym i zdrowotnym (w końcu wybrałam się na ogólne badania, które od dawna odkładałam z "braku czasu"). Po przeczytaniu tej książki postanowiłam wziąć życie w swoje ręce. Podjęłam kilka ważnych decyzji, które na pewno będą miały wpływ na moje przyszłe życie.
Jedno jest pewne - obudziłam w sobie wojownika, a co z tego wyniknie pokażą najbliższe tygodnie :)
Książkę polecam każdemu, kto szuka swojej drogi życiowej - wierzę, że pomoże Wam spojrzeć na niektóre kwestię z troszkę innej strony.
Pamiętajcie:
"Każdą drogę na szczyt musisz zacząć od samego dołu.
Nie jest to łatwe i nie inaczej będzie tym razem.
Pamiętaj, że walczysz o swój szczyt, swoje cele i swoje sukcesy!"
K.Gaca.
J.
Cześć, obserwuję Twojego bloga od dawna (z pewnością od 3 lat), często czytałam go także w czasie swojej walki o lepszą siebie i zawsze było mi raźniej, cenię Twoje teksty i zawarte w nich porady. Trzymam za Ciebie kciuki, żebyś wyrwała się z tego snu. Trzymam kciuki też za siebie bo ostatnimi czasy również troszkę mi się przysnęło. Książki/blogi które niosą motywacyjne przesłanie potrafią trafić w punkt, nie wątpię, że taka jest też książka Pana Gacy. Jestem z Lublina, gdzie pan Konrad urzęduje i obserwowałam metamorfozę przez niego prowadzoną w mojej rodzinie. Zakończyła się ona niestety dużym efektem jojo i zwątpieniem. Nie wspominając o pustym portfelu - koszty diety u Gacy są horrendalne. Wątpliwa dla mnie była stosowana dieta odchudzająca - tzw. tłuszczówka. Pamiętam, że było to jedzenie mięsa non stop, w tym np. w kółko wątróbki. Nie można było do tego dodać nawet warzyw co było dla mnie absurdalne! Po pewnym czasie od czasu do czasu można było dorzucić np. pomidora, ale w większości posiłków nie można było tego zrobić. Efekty były natychmiastowe, w połączeniu ze spinningiem osoba, która nie uprawiała żadnego sportu od lat, w międzyczasie urodziła dziecko a od maleńkości miała skłonności do nadwagi i otyłości zrobiła się wręcz chuda. To nie była zdrowa dieta - zdrowa znaczy zbilansowana, z wartościowymi składnikami odżywczymi. Organizm, który dostaje tylko jeden rodzaj składników traktuje taką sytuację jak głodówkę. W momencie kiedy ta osoba zwracała się do dietetyków pana Gacy, że chce już zacząć wychodzić z diety i nie chce już chudnąć bo zupełnie nie jest sobą usłyszała, że musi wytrwać jeszcze kilka kilogramów w dół i w pewnym momencie zrezygnowała i na własną rękę wyszła z diety co zakończyło się podwójnym przytyciem. Teraz ćwiczy i je z głową, dzięki czemu powoli wypracowuje lepszą sylwetkę walcząc z nadwagą. Nie wiem jak to wygląda w innych przypadkach, ale po tym przykładzie mnie osobiście chyba Pan Gaca niczym nie przekona.... Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńZdecydowanie zgadzam się z Twoim zdaniem. Diety oferowane przez tego pana są definitywnie nastawione nas szybki efekt, kosztem zdrowia, sił witalnych i samopoczucia. Nie uczą zasad prawidłowego odzywiania, dlatego po zakończonej kuracji, wiedza kursantów na temat odżywiania jest w tym samym miejscu, albo nawet dużo mniejsza. Jestem bardzo ciekawa jak wyglądają efekty osób po zakończonej kuracji - 2-3 latach.
UsuńTylko że ludziom zależy na szybkich efektach. Przynajmniej czytając taką książkę zaczną cokolwiek robić...
UsuńAle jestem ciekawa tej książki, chyba zażyczę sobie ją od Mikołaja :p
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie na bloga, wczoraj dodałam nowy post z przepisem na zdrowe pierniczki liczę, że zostawisz po sobie jakiś ślad :* http://vickyemikor.blogspot.com/
Zawsze warto wesprzeć się dodatkowo lekturą w walce z nadmiarem kg, można coś da siebie wyciągnąć
OdpowiedzUsuńPatrzylam na ta ksiazke w empiku, chyba sie na nia zdecyduje :)
OdpowiedzUsuńSuper recencja :)
OdpowiedzUsuńJa tam już swoją drogę życiową znalazłem, ale mam pytanko - kiedy dodasz coś nowego? :D
OdpowiedzUsuńW swoim życiu przeczytałam wiele książek ale ta zasługuję na szczególną uwagę. Jak najbardziej mogę ją polecić. Każdy kto ją przeczyta z pewnością będzie chciał zmienić coś w swoim życiu.
OdpowiedzUsuńOsobiście uważam iż dzisiaj najbardziej ważna w motoryzacji jest ekonomiczność danego samochodu. Producenci prześcigają się w nowinkach technologicznych często zapominająć o redukcji spalania auta, a potem celowo fałszują wyniki spalania. Przykładem dość głośnym był w ostatnich latach Volkswagen. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja zachęciła mnie to kupna tej książki :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak będzie wyglądała motoryzacja za 30-40 lat. Już przed 2000 rokiem wróżyło się teorie na temat bezobsługowych samochodów, przemeszczających się z punktu A do punktu B bez udziału kierowcy :-) Miało się to nijak do rzeczywistosci. Dzisiaj oprócz designu producenty prześcigają się w coraz mniejszym "teoretycznym" spalaniu auta, oraz w maksymalizacji różnych niepotrzebnych systemów przez które bardzo często trzeba odwiedzać autoryzowane serwisy. Wydaje mi się że motoryzacja porusza się trochę nie tą drogą którą naprawdę powinna... Wyniki spalania często fałszowane itp. :-(
OdpowiedzUsuń